środa, 11 kwietnia 2012

Na przekór lenistwu

zrobiłam kolejną osłonkę,tym razem dla siebie.



Ozdobiłam ją aniołkiem ze ślubu mojego synka (takie aniołki dostali na pamiątkę goście weselni )- w końcu znalazłam dla niego odpowiednie miejsce.



Zwiedzając Wasze blogi podziwiam prace Waszych zdolnych rąk.
Działa to ma nie mobilizująco.
Uszyłam królika za którym od dawna wzdychałam i miśka przytulaka.











Pozdrawiam Was cieplutko :)

7 komentarzy:

  1. Osłonka śliczna!Ale najbardziej podoba mi się królicza kurtka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Osłonka bardzo ładna! Zwierzaczki cudne:))

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim razie trzeba czesciej zagladac na blogi bo efekty mobilizowania sa cudowne :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Królik świetny, ale misiek super w formie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Po utracie pierwszego kota też czekałam prawie rok. Sam chciał wpaść w oko piwnicowiec, któremu dała chwilowe zdrowie i jak weterynarz powiedział uchroniłam od długiej agonii, Tak też w krótkim czasie utraciłam dwa.
    Kiedyś przeczytałam artykuł Sumińskiej, która pisała, że życie człowieka jest mierzone ilością uratowanych dusz. Dlatego trzeci przybył do nas najszybciej jak mógł. Mimo to na samym początku było trudno, bo się zatruł. Mam nadzieję, że teraz będzie wszystko dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  6. śliczna osłonka, uroczy miś, ale królik wymiata :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tez sie zbieram za uszycie takiego króliczka:) fajowy.

    OdpowiedzUsuń